Szantażyści przed sądem
W czwartek (22 marca) rozpoczął się w Łodzi proces Andrzeja G. i Marka K., oskarżonych o szantażowanie Edyty Górniak i jej męża. Zgodnie z twierdzeniem znanego małżeństwa szantażyści chcieli wyłudzić od piosenkarki 170 tys. zł. Miała to być cena za „materiały uwłaczające czci” artystki. Jakie to materiały, tego oczywiście Sąd nie ujawnił. Nie ujawnił z resztą niczego, proces bowiem toczy się z wyłączeniem jawności. Wiadomo tylko, że przed wejściem na salę rozpraw podejrzani o szantaż nie przyznawali się do winy, a także, że na pierwszej rozprawie zabrakło… dwóch głównych świadków. W Sądzie nie stawiła się Edyta Górniak i jej mąż. Oficjalne tłumaczenie jest takie, że nie zdołali oni odebrać wezwania na czas. Biorąc pod uwagę, że skazanie Andrzeja G. i Marka K. jest w interesie pary, a także, że artystka i mąż mieli składać na owej rozprawie zeznania, ich tłumaczenie wydaje się wiarygodne. Edyta prócz swoich zeznań ma ponoć także zdobyte przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego taśmy z nagranymi żądaniami okupu i negocjacjami w sprawie ceny. Dowodem jest też zapis z ukrytej kamery w chwili przekazania pieniędzy. Po tej nagranej chwili, a było to dokładnie rok temu (bo w marcu 2006 roku) dzisiejszy oskarżeni zostali zatrzymani przez ludzi Rutkowskiego i przekazani Policji.
am